Gdzie jest Rey, czyli po co komu kobieta w Gwiezdnych Wojnach?

Marketingowcy związani z Gwiezdnymi Wojnami z premedytacją wykluczyli postać Rey z produktów promujących nowy film Lucasfilm i Disneya. Bo przecież kto chciałby mieć w swojej kolekcji gadżet z GŁÓWNĄ BOHATERKĄ Przebudzenia Mocy?

Czy próbowaliście/próbowałyście kupić sobie kiedyś jakiś gadżet z Gamorą ze Strażników Galaktyki, albo Czarną wdową z The Avengers? W dobie Internetu zakupy można robić wszędzie, ale jestem pewna, że nawet ten fakt nie uchroni was przed rozczarowaniem. Bo, jak się okazuje, wedle standardów wielu firm zabawkarskich inwestowanie w kobiece postaci zupełnie się nie opłaca.

20 stycznia na portalu hypable.com pojawił się raport, z którego wynika, że wykluczenie postaci Rey z marketingu promocyjnego wokół Przebudzenia Mocy było zabiegiem intencjonalnym. Hypable powołuje się na wewnętrzne źródło związane z Lucasfilm i Disneyem.

Oficjalnie mówi się o tym, że obecnością kobiecej bohaterki w sklepach nie chciano “spoilerować” nowego epizodu Gwiezdnych Wojen. Problem leży jednak zupełnie gdzie indziej. Marketingowcy uznali bowiem, że wprowadzenie tej postaci na półki sklepowe wcale im się nie opłaca.Dlaczego? Ponieważ, jak czytamy,

No boy wants to be given a product with a female character on it.

 Kobiece bohaterki się nie sprzedają?

Raport zwraca uwagę na powszechność takiego sposobu myślenia w przemyśle opartym na największych markach branży rozrywkowej. Taki stan rzeczy jest mocno związany z utrzymywanym cały czas podziałem na zabawki dla dziewczynek i chłopców. Podział ten, wprowadzony w latach ’50 i ’60 w Stanach Zjednoczonych, stał się potem globalnym standardem. I choć dziś zaczyna się od niego odchodzić, to decyzja wykluczenia Rey wskazuje, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w tej kwestii.  Powszechnie uważa się, że zabawki z Gwiezdych Wojen lub Marvela są “chłopięce”, dlatego też firmy czują się usprawiedliwione marginalizując kobiece postaci w produkcji i promocji.

źródło: http://nerdist.com

Na szczęście, z taką strategią nie zgodziło się wielu. Rodzice i fani szybko zauważyli nieobecność gadżetów z Rey. W Internecie wybuchła afera. Dostało się na przykład firmie Hasbro, która wypuściła specjalną edycję gry Monopoly, w której nie uwzględniła najważniejszej postaci nowej części GW. W mediach społecznościowych popularność zdobył hashtag #WhereIsRey, który służył okazaniu niezadowolenia z faktu jej nieobecności w machinie promującej Przebudzenie Mocy. Hasbro w odpowiedzi użyło (bardzo słabego według mnie) argumentu o niechęci do spoilerowania fanom roli Rey w nowej trylogii. I obiecało dodać jej postać do przyszłych edycji gry. Sam J.J Abrams uznał brak Rey w merchandisingu czymś “absurdalnym i złym”.

Kylo Ren – dziecięcy idol

Taka reakcja fanów spotkała się z niemiłym zaskoczeniem ludzi związanych z Disneyem, którzy cały swój wysiłek i pieniądze włożyli w promocję postaci… Kylo Rena. Jak czytamy w raporcie Hypable:

They presumed he would be the big breakout role from the film. They were completely surprised when it was Rey everyone identified with and wanted to see more of.

Mówi się nawet o tym, że opóźnienie premiery VIII epizodu Star Wars ściśle łączy się z reakcją publiczności na postać Rey i że to właśnie jej sukces skłonił scenarzystów do dokonania poprawek w scenariuszu.

Oczywiście, teraz, kiedy już okazało się, że nikomu nie przeszkadza obsadzenie dziewczyny w centrum wydarzeń nowej trylogii Gwiezdnych Wojen, przemysł gadżetowy na pewno zaleje nas zabawkami z Rey. Bardzo dobrze, ale czy naprawdę trzeba było tych protestów i kontrowersji? I najważniejsze: jak można było uznać, że totalne zignorowanie GŁÓWNEJ BOHATERKI filmu jest dobrą decyzją marketingową?

Jak widać – Disney poszedł po rozum do głowy. źródło: http://www.greensboro.com/

Całą sprawę można omawiać na wiele różnych sposobów, skupiając się na różnych aspektach, takich jak zasadność podziału zabawek ze względu na płeć, roli fanów w kształtowaniu się strategii marketingowych i jej ewentualnych zmianach pod wpływem zadowolenia/niezadowolenia tłumów. Ja chciałam zwrócić uwagę na, w moim odczuciu, największy absurd w sposobie myślenia speców od marketingu Disneya.

Mianowicie: na ich przekonanie, że to właśnie Kylo Ren jest najbardziej odpowiednią postacią do promocji wśród najmłodszych.

Nie zrozumcie mnie źle. Jestem głęboko oczarowana konstrukcją tej postaci. Będę go bronić do ostatniej kropli krwi przed wszelkiej maści hejterami. Ale umówmy się. To nie jest dobry wzór dla młodych ludzi. Nie rozumiem, jak można tak zaciekle promować wśród najmłodszych bohatera, który bądź co bądź rozkazuje wybijać całe wioski, asystuje przy zniszczeniu kilku planet i zabija ojca. Zwłaszcza jeśli ma się w zanadrzu postać skupiającą tak pozytywne cechy jak Rey. I potem być zdziwionym, że wszyscy jakoś dziwnym trafem bardziej polubili właśnie ją i to właśnie z nią chcą się identyfikować.

źródło: http://www.wired.com

OK., polecę hiperbolą – ale czy naprawdę komuś się wydaje, że żyjemy w kulturze, gdzie ekonomicznie bardziej opłaca się promować Hitlera, niż Matkę Teresę?Serio? Tylko dlatego, że Kylo Ren ma penisa jest z góry lepszy niż Rey,  mimo oczywistej moralnej przepaści? Czy naprawdę są rodzice, którzy są w stanie uznać, że lepiej dla chłopczyka, by jego idolem był czarny charakter niż dziewczyna?

I miłość fanów do filmowych i serialowych łotrów nie ma tu nic do rzeczy, bo umysły dzieci działają trochę inaczej. I dlatego powinno się wśród nich promować pozytywne postaci, a zabawki czarnych charakterów zostawić dla fandomu.

 Co na to Polacy?

Nie jestem pewna, czy problem braku produktów z Rey na półkach sklepowych został w ogóle w Polsce dostrzeżony. Ostatnio czytałam na jednym z portali internetowych artykuł o coraz większej roli kobiecych bohaterek w bardzo dochodowych i popularnych produkcjach filmowych i serialowych. Był oczywiście bardzo entuzjastyczny. Choć bardzo bym chciała ten entuzjazm dzielić (przecież w mojej recenzji Przebudzenia Mocy zwracałam uwagę na postać Rey, ciesząc się bardzo z jej doskonałej konstrukcji), to nie mogę pozbyć się poczucia frustracji za każdym razem, kiedy zaglądam do sklepu z zabawkami lub odzieżowego.

Obawiam się, że pogląd o tym, że zabawki naprawdę można rozróżniać ze względu na płeć użytkownika (tak jakby do zabawy nimi służyły narządy płciowe!) w Polsce jeszcze długo nie zginie, a wszelkie próby zmiany tego stanu rzeczy będą okrzyknięte wprowadzaniem do naszej Ojczyzny „wrogich dla rodzin ideologii”.

A i jeszcze jedno – jeśli nie dacie nam gadżetów z Rey, sami sobie je zrobimy. Jesteśmy fanami, jesteśmy kreatywni i definitywnie wiemy, czego chcemy. Tylko dzieci nie mają wyboru.

_________________________
 
źródła:
http://www.hypable.com/star-wars-toymakers-specifically-directed-to-exclude-rey/
http://www.vanityfair.com/hollywood/2016/01/jj-abrams-thinks-the-lack-of-rey-toys-is-preposterous-and-wrong