Mikołaj – patron marketingu, czyli historia świętego popkultury, cz.2

Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta…

 

Założę się, że nie przeczytaliście tego zdania normalnie. W waszych głowach natychmiast zawiązała się prosta melodyjka, a oczami wyobraźni zobaczyliście padający śnieg i wielką, czerwoną, obwieszoną lampkami ciężarówkę.

 

Mikołaj w służbie Coca-Coli

 

Świąteczne reklamy Coca-coli są przykładem genialnej marketingowej myśli. Bo właściwie – czy jest jakiś racjonalny powód, by napój gazowany, który najlepiej pić z dużą ilością lodu kojarzył nam się ze Świętami Bożego Narodzenia? A jednak!

 

Firma ma także na sumieniu spopularyzowanie wizerunku Świętego Mikołaja, jaki znamy i uwielbiamy – czyli wesołego dziadka w czerwonym stroju. Od 1920 do dziś – Mikołaj jest najlepszym  i najsławniejszym ambasadorem wysokokalorycznego czarnego napoju.

 

1920 r. – początek wykorzystywania wizerunku Mikołaja w kampaniach reklamowych Coca-Coli

 

Inspirowany obrazami Thomasa Nasta Mikołaj pojawił się w reklamach Coli już w roku 1920, czyli 11 lat przed Haddonem Sundblomem. Ale to właśnie ten ostatni przypieczętował swoimi obrazami popkulturowy look świętego.

 

Pamiętajcie: Mikołaj woli Colę niż mleko!

 

Haddon Sundblom – syn szwedzkich emigrantów doskonale wybrał ścieżkę zawodową. Jako artysta mógł przecież siedzieć na skwerku i próbować sprzedawać obrazy za marne grosze. Swój talent poświęcił jednak branży reklamowej. I bardzo dobrze – jego charakterystyczna, miękka kreska jest dziś znana na całym świecie.

 

W 1931 roku Sundblom namalował dla Coca-Coli olejny obraz przedstawiający postać świętego Mikołaja. Inspirację czerpał z wiersza Moore’a, o którym pisałam w pierwszej części tego wpisu (link tutaj). Jego modelem był sąsiad – Lou Prentiss. Tak, Mikołaj którego znamy, żył sobie kiedyś gdzieś w Stanach i był emerytowanym sprzedawcą. W sumie, nawet sensownie – po latach sprzedawania rzeczy, Santa oddał się altruizmowi 😉 Kiedy oryginalny model zmarł, Sundblom postanowił nie szukać nikogo innego. I zaczął po prostu – patrzeć w lustro. Przez wiele lat Mikołaj malowany dla Coca-Coli dziedziczył mimikę od swojego kreatora.

 

1931 rok i pierwsza świąteczna reklama Coli stworzona przez Sundbloma.
1959 r. – Mikołaj zaczyna myszkować ludziom w kuchni w poszukiwaniu Coli

Sundblom wykonał wiele obrazów Świętego Mikołaja dla zimowych kampanii reklamowych Coli. Niektóre wzbudzały niemałe emocje – np. jednego roku artysta zapomniał namalować Mikołajowi… obrączki na palcu. Co oczywiście zrodziło pytania o stan zdrowia pani mikołajowej. Ostateczną wersję Santy made in Coke świat poznał w 1964 roku.

 

1964 r. – nawet piesek chciałby napić się Coli

 

Dobry Mikołaj to dobra kampania!

 

Każda niemal kampania świąteczna Coli bazuje na wizerunku Mikołaja stworzonym przez Sundbloma. Nawet współcześnie zdarza się firmie stylizować reklamy na te oldschoolowe. Przykład poniżej:

 

2009 r. – Mikołaj zaczyna zaczepiać ludzi na ulicy

 

Mikołaj, którego znamy i kojarzymy dzisiaj ma w sobie cechy, które popkulturze zaszczepiła właśnie Coca-cola. Ten święty – dobry i łagodny, ale niezbyt poważny, nieco łakomy (albo raczej – spragniony!) i posiadający w sobie dziecięcy pierwiastek (skłonność do zabawy, dobroduszna naiwność, beztroska), jest potomkiem talentu artystycznego oraz sprawnego marketingu.

 

Jednak, dopóki będzie wzbudzał w nas ciepłe, przyjemne uczucia możemy mu wybaczyć tę ogromną komerchę, prawda? Ja Mikołaja uwielbiam, tak jak uwielbiam świąteczne reklamy Coli. Coca-cola bowiem nie sprzedaje nam tylko słodkiego napoju. Sprzedaje przy okazji pozytywne emocje, a w gratisie daje ogrom przyjemnych, świątecznych skojarzeń.

 

________________________________________________________

Lektura dodatkowa:

Jeśli zastanawialiście się, dlaczego Coca-Cola, mimo dość opłakanego wpływu na naszą sylwetkę i zdrowie w ogóle, kojarzy się niemal wszystkim z samymi pozytywnymi rzeczami, przeczytajcie artykuł na portalu Nowy Marketing. Tam znajdziecie odpowiedź na pytanie, dlaczego strategia reklamowa Coli jest absolutnie genialna (i do tego działa!).

Link: Jak Coca-Cola sprzedaje puszkowane szczęście?