Ratunku, boję się iść na studia! Wpis terapeutyczny dla świeżo upieczonych studentów.

Boję się iść na studia – to stwierdzenie w końcówce września zrodziło się pewnie w głowach wielu tegorocznych maturzystów. Tak, studia to coś zupełnie innego niż szkoła. Wymagają samodzielności i dużych pokładów cierpliwości. Nie ukoję waszych nerwów, ale spróbuję poruszyć kilka fundamentalnych, początkowych studenckich kwestii. Enjoy!

 

Kiedy najdłuższe wakacje w życiu dobiegają końca, walizki w końcu się domknęły i nadchodzi czas pożegnań z rodzinnym miastem, zdenerwowanie jest w pełni uzasadnione. Rozpoczęcie studiów, zwłaszcza jeśli wiąże się z wyprowadzką z domu, musi stresować i rodzić wiele pytań. Czas wziąć głęboki oddech i przekuć strach w ekscytację! Oto kilka rzeczy, o których powinniście pamiętać:


O Boże! Nie ma dla mnie miejsca na zajęciach! Czyli – ten piekielny USOS

 Krążą słuchy, że technologia powinna człowiekowi pomagać. Niestety na wielu uczelniach zderzycie się z rozwiązaniami, które każą w to wątpić. Gdyby system USOS jakimś cudem zyskał materialną powłokę, prawdopodobnie wyglądałby tak:
Pamiętajcie jednak – nie traktujcie USOSA jako coś ostatecznego. Z doświadczenia wiem, że wszelkie jego potknięcia da się naprawić. Co prawda trzeba napisać krótki papierek, ale ostatecznie na uczelni, prócz systemów informatycznych, są jeszcze ludzie, którzy chętnie pomogą. A ekscytację, gdy trzeba wstać o 6 i w trybie „kto pierwszy ten lepszy” zapisać się na zajęcia, będziecie kiedyś wspominać z nostalgią;)

 Determinacja i dobra drukarka, czyli – wszystko da się załatwić

Chociaż USOS nie jest doskonałym rozwiązaniem i prawdopodobnie czasem zdarzy się, że będziecie musieli interweniować w sprawach klasycznych uczelnianych idiotyzmów (Dlaczego nasze obligatoryjne zajęcia się pokrywają? Jak w 10 minut mamy dojechać z punktu A do B?, Dlaczego na te zajęcia już dawno nie ma miejsc?), to nie ma sensu wyrywać sobie włosów z głowy. Uczelnia jest zobowiązana do zapewnienia studentom dostatecznej ilości miejsc, a system można zmodyfikować – przedłużyć zapisy, lub dopisać uczestników. Jedyne co trzeba zrobić, to po prostu – zgłosić problem. Wykładowcy zazwyczaj nie mają nic przeciwko, jeśli bardzo chcesz iść na ich zajęcia;)

Pani z dziekanatu mnie nie rozumie!

Na studiach wszystko da się załatwić. Zazwyczaj wymaga to jednak uczestnictwa w mitycznym wręcz wydarzeniu – staniu w kolejce do dziekanatu. Irytujące? Niekoniecznie! Waszą bronią powinna być polska supermoc – skłonność do narzekania. Nic tak nie integruje studentów, jak narzekanie na USOS i panią Krysię, która nie potrafi szybko rozliczyć semestru. Od razu jednak dodam, że chociaż system czasem pada i są sprawy, które trzeba osobiście w sekretariacie załatwić, to jednak opowieści o tym, że studiowanie to jeden wielki kolejkon, są grubo przesadzone. Mnie zdarzało się stać głównie wtedy, gdy musiałam odebrać protokół przed obroną prac dyplomowych. A i wtedy mili studenci wyrozumiale przepuszczali ten kłębek nerwów, którym wtedy byłam.

Kawa i papierosy

Oprócz kolejki do dziekanatu, genialnym sposobem integracji z rówieśnikami (i doktorantami) jast wspólny papieros. Nie wiem jak na uczelniach technicznych, ale humaniści palą, wyobrażając sobie pewnie, że z fajką w ustach ich talent i poziom intelektualnej zajebistości rośnie przynajmniej do poziomu Bukowskiego. I nie ma że boli – co to za intelektualista bez paczki Marlboro w torbie?! Pomiędzy głębokimi wdechami śmiercionośnego dymu dyskutuje się o Sartrze i Heideggerze. Opowiada się o wspaniałościach, które znajdą się w waszej pracy magisterskiej (co tam magisterskiej – doktorskiej!) i o nowych kierunkach w humanistyce, które wytyczycie za pomocą swojego jakże  przenikliwego umysłu.

Social media, czyli bez Facebooka ani rusz

Jeśli z jakiegoś powodu nie chcecie wziąć sobie do serca 4 punktu (i bardzo dobrze, bo palenie jest niezdrowe!) to musicie sobie zorganizować inne miejsca integracji. Impreza jest tu punktem obowiązkowym. Równie dobrym pomysłem jest założenie grupy na Facebooku lub forum – miejsca w sieci, gdzie będziecie mogli gadać o wszystkim, ale też dzielić się ważnymi informacjami. No i nie zapomnijcie o wspólnej skrzynce mailowej – będzie to wielkie ułatwienie dla prowadzących zajęcia, którzy materiały będę mogli przesyłać na jeden, a nie kilkanaście adresów.

Kim jesteś i jak się nazywasz? Towarzyski misz-masz

Być może będzie to dla Was zaskoczeniem – w dobie USOSA i samodzielnego wpisywania się na zajęcia, na uczelniach przestaje funkcjonować model stałych grup, przypominających klasy. Ma to swój plus – będziecie mieli okazję poznać o wiele więcej ludzi, często nie tylko z waszego kierunku lub specjalności. Wykorzystajcie tę dowolność i jeśli interesują was jakieś zajęcia spoza programu nauczania, nie bójcie się zapisać.

Gdzie tkwi sens studiów? Chodzenie na zajęcia

Skoro już wybraliście się na studia byłoby dość słabo, gdybyście w ogóle na nie nie uczęszczali. Chociaż wielu daje się ponieść studenckiemu życiu pełnemu imprez i wysokoprocentowych alkoholi, to uwierzcie – takie rzeczy można robić i bez zawracania sobie głowy nauką. Poza tym, regularne chodzenie na zajęcia to same profity. Nie będziecie musieli stać w kolejkach do dziekanatu i zaoszczędzicie sobie wstydu przed egzaminatorem w trakcie sesji. Nie widzę nic dojrzałego w tłumaczeniu wykładowcy, dlaczego nie macie dostatecznej ilości obecności i błaganiu o dopuszczenie do egzaminu. Oczywiście – warunki i poprawki są dla ludzi, ale nie wpychajmy się w tak stereotypowe studenckie kłopoty z własnej winy. Jeśli bowiem nie chce wam się chodzić na zajęcia, to właściwie – po co studiujecie ten kierunek?

Daj sobie szansę na zmianę zdania.

Jeszcze jedna sprawa, która łączy się z poprzednim punktem. Studia nie wymagają podpisywania cyrografu, a piekielne ogary nie będą was ściagać, jeśli postanowicie je rzucić. Sama zmieniałam swoją specjalność po pierwszym roku, znam wiele osób, które po semestrze, roku a nawet trzech wybierały inne studia lub inną drogę życiową. To nic złego. Czasem dana uczelnia lub kierunek nie spełnia naszych oczekiwań i naprawdę nie ma większego sensu się męczyć.

Mam nadzieję, że ten krótki artykuł pomoże wam przygotować się psychicznie na wielką przygodę, jaką jest studiowanie. I pamiętajcie – jeśli dobrze wybraliście, to po odebraniu dyplomu będziecie innymi ludźmi. No, może nie do końca innymi, ale prawda jest taka, że nic tak nie zmienia poglądów na życie, jak inspirujące zajęcia i mądrzy wykładowcy. I tego wszystkiego bardzo, bardzo wam życzę!
 PS. Studiowałam na Wydziale Polonistyki UJ, więc moje doświadczenia wiążą się z tym konkretnym kierunkiem i uczelnią. Moje wyobrażenie o studiach może się więc rozmijać z waszymi przyszłymi przygodami.