Civil War – pierwszy trailer

Kilka refleksji na temat zwiastuna filmu Captain America: Civil War.

Na zwiastuny nowych filmów Marvela czekam zawsze jak na pierwszą gwiazdkę w Wigilię. Wiem, że zwiastun zasadniczo NIC nam o fabule nie powie. Wiem, że to zbitek najbardziej efektywnych slajdów i patetycznych, wyrwanych z kontekstu zdań. Wiem, że wniosków jakichkolwiek z niego wyciągać się nie powinno. Ale mimo wszystko, mój entuzjazm nie pozwala mi nie skomentować tego, co przed chwilą widziałam (jakieś 10 razy).

Po pierwsze: Zwiastun nieco inaczej oświetla motywacje Kapitana. Do tej pory wszyscy dyskutowali o obronie różnych idei, zwłaszcza tej wolnościowej, szukali źródeł konfliktu między nim a Iron Manem w różnym podejściu do świata itp. itd. To, co widzieliśmy w trailerze podsuwa nam o wiele prostszą odpowiedź na pytanie o przyczynę konfliktu. A ta odpowiedź to: przyjaźń. Konkretniej – przyjaźń Steve’a  z Buckim. Jeśli dołożymy do tego dialog między Tonym a Capem:
CAPTAIN: Sorry Tony. You know I wouldn’t do this if I had any other choice. But his my friend.
IRON MAN: So was I.
to mamy już obraz o wiele bardziej dramatyczny, niż walka o obowiązywanie przepisów. I choć nie lubię, kiedy Marvel próbuję być zbyt poważny, to taki ton tej historii w ogóle mi nie przeszkadza. Do tego, zaczynam rewidować moje sympatię w tej nadchodzącej Wojnie Domowej – do tej pory czułam się częścią teamu Capa. Teraz już nie jestem tego taka pewna, a końcowa scena, kiedy Iron Man dostaje łomot od Capa i Buckiego jednocześnie spowodowała u mnie przypływ uczuć do Człowieka-Żelazka. Zastanawiam się, kto ostatecznie będzie miał za sobą większą ilość fanów. Mam wrażenie, że niepokoje społeczne i poczucie zagrożenia, jakie ostatnio odczuwamy w związku z wydarzeniami na świecie może zmienić dotychczasowe proporcje. Czy jesteśmy gotowi poświęcić wolność na rzecz kontroli, dającej poczucie bezpieczeństwa? Czy to poczucie nie jest złudne? Może niektórym się wydaje, że Marvel nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem, jednak nie da się ukryć, że wydawnictwo zawsze żywo reagowało na zmiany w świecie i dawało temu wyraz na kartach swoich komiksów. Czy Civil War wniesie coś wartościowego do tej dyskusji? Mam taką nadzieję.
 
Po drugie: Czuć w nim wyraźnie nastrój schyłkowości. Coś się kończy – i widać to w każdej niemal sekundzie zwiastuna. III faza MCU najpewniej nie będzie ostatnią, ale nie mogę pozbyć się uczucia smutku, że oto powoli przychodzi mi się żegnać z bohaterami, których tak pokochałam.
Po trzecie: W filmie pojawi się Black Panther i jestem bardzo, bardzo ciekawa jak ta postać zostanie poprowadzona. Czy pozbędzie się nadmiernej stereotypizacji, której padł ofiarą w komiksie?
Po czwarte: Czy w 2 minucie twórcy nie dowalili aby spoilerem? Chodzi mi oczywiście o postać, którą Iron Man trzyma w ramionach.
Po piąte: Gdzie jest Ant-Man? Gdzie jest Spider-Man? I jak ja wytrzymam do maja?