Żyjemy w złotej erze, jeśli chodzi o produkcje serialowe. Największym problemem stało się znalezienie czasu na ogarnięcie chociaż połowy wartych obejrzenia produkcji. A co z serialami, które okres świetności mają już za sobą? Czy warto tracić czas na średniaki, gdy praktycznie co miesiąc pojawia się coś dobrego?
Mam w swoich serialowych rejestrach takie pozycje, które powinnam dawno wykreślić. A jednak nie potrafię tego zrobić. Sfrustrowana, znudzona i z obelgą rzucaną w stronę scenarzystów, zasiadam jak ten kretyn do oglądania. Dlaczego? Ostatnio przemyślałam sprawę i wyodrębniłam 3 elementy dla których oglądam seriale. Przywiązanie do przynajmniej jednego z nich sprawia, że nie potrafię sobie odpuścić.
Uproszczony schemat serialu, którego używam do swoich własnych pseudo-naukowych refleksji jest następujący:
Trzy elementy, z których składa się serial. Każdy z osobna może decydować o tym, że daną produkcję oglądam, lub nie. Jeśli chociaż jeden z nich jest mocny, reszta może kuleć – a ja i tak będę czekać na kolejny odcinek.
Fabuła
Niektórzy twierdzą, że to najważniejszy element serialu. Trudno się nie zgodzić – jak bowiem interesować się serialem z nudną, głupią lub niewciągającą historią? Dla mnie jest to czynnik ważny jedynie na początku. Dobra historia jest tym, co mnie do serialu przekonuje. Co sprawia, że po kilku odcinkach mówię „Ciekawe, co będzie dalej?”.
Niestety, współczesne seriale mają pewną niezdrową przypadłość. Są za długie. Wiadomo – jeśli serial ma dobrą oglądalność, marketing wokół niego przynosi zyski, byłoby nierozsądnym ubijać kurę znoszącą złote jajka, prawda? Problem polega jednak na tym, że trudno utrzymać fabułę na wysokim poziomie, jeśli robi się 8, 9 czy 12sty sezon z kolei. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepsze serialowe historie rozpisane są na 3, góra 5 sezonów. Co potem? Potem, o wiele ważniejsze muszą dla widza stać się dwa pozostałe elementy – postacie i klimat.
Serial, który oglądam dla fabuły: House of Cards
Postacie
To niezwykle ważny element, jeden z tych, które najciaśniej związują widza z danym serialem. Kiedy fabuła zaczyna robić się rozwlekła, kiedy scenarzysta nie bardzo wie, co dalej, to właśnie postacie każą mi oglądać kolejny już, coraz bardziej bezsensowny sezon. Serial może zapisać się w sercach tylko w jeden sposób – kreując bohaterów, w których się zakochamy. Albo, jak wolicie, których polubimy tak, jak lubimy najlepszego kumpla.
Fajnie jest przeżywać przygody z przyjaciółmi… Ale czasem chcemy po prostu wyjść na piwo i pogadać o głupotach. Nie zawsze musimy robić ekscytujące rzeczy, prawda?
Weźmy taki Supernatural. Fabularnie serial zalicza wzloty i upadki. Do 5 sezonu grały wszystkie 3 elementy doskonałego serialu: historia, postacie i klimat. A potem? Któż o zdrowych zmysłach dotrwałby do 12 sezonu, gdyby nie bohaterowie, których nie sposób nie lubić?
Serial, który oglądam dla postaci: Supernatural
Klimat
Czy chciałabym żyć w świecie wykreowanym przez serial? Co przychodzi do głowy widza, kiedy akurat nie ogląda, a tylko wspomina o nim w swoich myślach? Jakie zapachy, uczucia, obrazy? Klimat serialu może zbudzać poczucie komfortu lub niepokoju. Żeby działał, musi fascynować. Dla mnie ważne jest, by świat przedstawiony w serialu sam w sobie był interesującym zjawiskiem – żeby prowokował do pytań i dyskusji. Dobry klimat to w zasadzie samograj – niezależnie od tego, czy fabuła jest oryginalna a postacie dobrze napisane.
Serial, który oglądam dla klimatu: The Walking Dead
Kiedy wszystko gra?
Są oczywiście takie seriale, które oglądam, bo każdy z kluczowych elementów działa tak, jak trzeba. Przykład? Chyba… Gra o Tron. Obiecałam sobie dawno temu, że nie będę oglądać, dopóki Martin nie dokończy książek (pisałam o tym tutaj). Jednak ciekawość zwyciężyła – właśnie dlatego, że fabuła jest wciągająca i trudno porzucić pytanie „Co dalej?”. Także bohaterowie nie zawodzą w serialu – dla Tyriona, Jona czy Sansy naprawdę warto przemęczyć strugi krwi, z których słynie ta produkcja. A klimat? No cóż – świat tajemniczych, złowrogich sił czyhających się za Murem oraz odrodzonych smoków kusi niezmiennie od lat.
A jak jest z Wami? Dlaczego zostajecie z serialami na dłużej? Dla fabuły, postaci, czy klimatu? Piszcie!