…choć wiedza jest najsilniejszą bronią przeciw atakowi zombie, sama w sobie nie zapewni przeżycia. Na resztę musi się zdobyć sam czytelnik. To od niego zależy, jaką decyzję podejmie, gdy zmarli powstaną – czy wybierze życie, czy będzie miał dość siły woli, by przetrwać? (…) Dochodząc do ostatniej strony tej książki, zadaj sobie, drogi czytelniku, pytanie: „Co zrobię?”. Zachowasz bierność i cierpliwie będziesz wyczekiwał końca, czy wstaniesz i powiesz „Nie będę ofiarą! Ja przetrwam!”. Wybór należy do Ciebie.
Max Brooks, Zombie Survival
Jak przetrwać zombie apokalipsę?
Jeśli chcemy zwiększyć nasze szanse przetrwania podczas apokalipsy zombie mamy zasadniczo dwa wyjścia. Możemy obejrzeć wszystkie filmy z gatunku, wziąć notes, a potem spędzić kilkadziesiąt godzin na opracowywaniu strategii przetrwania na podstawie rozwiązań stosowanych przez bohaterów, albo przeczytać książkę Maxa Brooksa i uświadomić sobie, jak głupie decyzje podejmują czasami postacie filmowe i serialowe. Tak, skutkiem ubocznym przeczytania tej książki może być postępujący nawyk krytykowania Ricka Grimes’a i nadużywanie facepalmu podczas każdego zombirycznego seansu.
O czym jest książka? O czym nie jest?
Jeśli ktoś myśli, że posiadanie tej książki na półce zagwarantuje mu sukces, gdy The Walking Dead stanie się kolejnym paradokumentalnym serialem, jest w błędzie. Nie znajdziemy w niej bowiem samych podstaw survivalu. O wiedzę jak przetrwać w trudnych warunkach, jak poradzić sobie bez prądu, co jest jadalne w lesie, a czego lepiej nie brać do ust, by nie stać się slow foodem dla zombiaków, trzeba zatroszczyć się we własnym zakresie, co z resztą podkreśla we wstępie autor. Tak jak sugeruje tytuł, książka skupia się na najbardziej specyficznych aspektach przetrwania podczas wybuchu epidemii wirusa Solanum.
Tak. Wirus zombizmu został przez autora nazwany i bardzo szczegółowo opisany. Pierwszy rozdział jest wnikliwą analizą tego, czym jest (a czym nie jest) zombie oraz jak rozprzestrzenia się i jak działa w organizmie zombityka (osoba chora na zombizm!) wirus doprowadzający go najpierw do śmierci, a potem do reanimacji. Niestety, autor (podobnie jak większość filmów o umarlakach), nie daje nam żadnej informacji o źródłach wirusa. No cóż, badania trwają. Nie jest jednak tak źle – Brooks odpowiada za to na palące pytanie, czy można udomowić zombiaka (niestety, moi drodzy, nic z tego!). Porzucając drobne złośliwości muszę jednak napisać, że tak obszernego opisu żywego trupa nie znajdziecie w żadnej wikipedii, a kiedy sztywni naprawdę zaczną chodzić po świecie, będzie on bardzo dobrym materiałem porównawczym.
Na omówienie zasługuje także opis klasyfikacji epidemii zombizmu. Popkultura kocha wizję apokaliptyczną, w której proporcje między szwendaczami a ludźmi zostają gwałtownie zachwiane (na korzyść mózgożernych, oczywiście). Brooks nie zakłada takiego obrotu sprawy, choć nigdy nic nie wiadomo – rozdział o przeżyciu w świecie opanowanym przez żywe trupy na wszelki wypadek w książce się znajduje. Klasy epidemii uwzględnione przez autora są dokładnie cztery. Epidemia klasy I jest lokalna, klasa IV to już totalny bajzel i scenariusz 28 dni później.
Jak rozpoznać, że się zaczęło?
Każdy, kto kiedykolwiek zastanawiał się nad realnością zagrożenia wirusem zombizmu, musi zadać sobie pytanie: jak rozpoznać, że się zaczęło? Zdrowy rozsądek nakazuje sądzić, że ani władze, ani media nie podzielą się z nami szokującą prawdą. To oznacza, że sami musimy wyciągać wnioski. Na co nakazuje zwracać uwagę autor Zombie Survivalu?
- Doniesienia o zabójstwach dokonanych przez strzały w głowę lub dekapitację
- Zaginięcia osób
- Przypadki morderczego szału, informacje o zaatakowaniu domowników przez członka rodziny
- Zamieszki i niepokoje społeczne wybuchające bez wyraźnej przyczyny
- Zgony na niezidentyfikowaną chorobę, której rozpoznanie wzbudza podejrzenia
- Próby utajnienia powyższych przypadków przez władze
Po części wstępnej, mającej na celu zapoznać czytelnika z wirusem i z jego, dość przykrymi, konsekwencjami, przechodzimy do meritum, czyli – jak się uzbroić, gdzie się bronić,
JAK PRZETRWAĆ epidemię zombie?
Jednego nie można Brooksowi odmówić – mówi z sensem. Szczegółowo opisuje, jaką broń należy mieć przy sobie, czym najlepiej walczyć w bliższym i dalszym dystansie. Odpowiada na pytania o najlepszy środek transportu, i rozwiewa mity związane z supermarketem jako najlepszą miejscówką na przetrwanie ataku zombie. Przy okazji rujnuje wizje rodem z filmów, w których nigdy nikt nie miał problemów z próchnicą (o higienę należy dbać nawet, kiedy dookoła słyszymy jęk zombiaków!), zaniedbaną i niezdatną do użytku bronią (bo ta przecież zawsze wypala, a amunicja nigdy się nie kończy), ani nie zachorował na biegunkę. Prawda jest taka, że na bycie Darylem Dixonem nie ma co liczyć.
Oczywistą wadą Zombie Survivalu dla polskich czytelników jest fakt, że to książka amerykańska. Nie mamy więc możliwości zebrania odpowiedniej kolekcji broni. Bo skąd wziąć szpadel z shaolin, albo chociaż starego AK-47? Cóż, nie jest jednak tak źle – my przynajmniej mamy zamki (nie te w drzwiach, ale te duże, królewskie, krzyżackie itd.) , a każdy szalet miejski jest solidniejszy, niż niejedna amerykańska rezydencja.
Zombie na przestrzeni dziejów
Ostatnią część książki stanowi rozdział o intrygującym tytule Zombie na przestrzeni dziejów. Z kronikarską skrupulatnością Brooks opisuje znane z historii ataki zombiaków – a zaczyna od starożytności. Choć składam wielki pokłon wyobraźni autora, to muszę z przykrością stwierdzić, że rozdział szybko staje się nużący. Suche i beznamiętne opisy epidemii nie mają w sobie bowiem nic ciekawego, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to, co tak kocham w zombirycznej pop-sztuce wcale nie dotyczy bezpośrednio umarlaków.
Zombizm jest zagrożeniem światowym. Obywatele zachodniej Europy i Wysp Brytyjskich, krajów gęsto zaludnionych, dostatnich, bezpiecznych i spokojnych przez ostatnie dwa pokolenia, są być może nawet bardziej narażeni, niż kiedykolwiek w dziejach. Jeśli komuś się zdaje, że Europarlament jest w stanie rozwiązać kryzys spowodowany epidemią zombizmu równie łatwo i spokojnie, jak strajk kierowców ciężarówek, to osoba ta myli się bardzo (…)
Max Brooks, Zombie Survival
Zombie Survival jest książką, która ma szanse zafascynować nie tylko fanów żywych trupów. Jeśli połkniemy haczyk konwencji – poważnego i rzeczowego tonu, jakim operuje autor rozprawiając o tym, czy podczas epidemii zombie lepiej być w dżungli, czy na Syberii (przykładowo), to z uznaniem będziemy kiwać głowami. Jeśli zaś go nie połkniemy – książka wyda nam się bełkotem świra, który wierzy we wszelkie możliwe teorie spiskowe i pewnie wydał już miliony na przygotowania do katastrofy, która nigdy nie nadejdzie. Ale czy uznanie autora za wariata popsuje lekturę? Absolutnie nie! Być może uczyni ją właśnie jeszcze bardziej frapującą.
UWAGA! BONUS!
Wirus Solanum – objawy
Czujesz się niewyraźnie? Jakiś świr pogryzł Cię, kiedy wracałeś styrany z pracy?
Jeśli:
- Rana po ukąszeniu natychmiast krzepnie
- Po 1 h. po ugryzieniu odczuwasz ból i zauważasz przebarwienie zakażonej okolicy
- 5 h po ugryzieniu pojawiła się gorączka (37-39⁰C), dreszcze, lekkie otępienie, wymioty i ostre bóle stawów
Mam dla Ciebie złą wiadomość. Będzie tylko gorzej.
- 8 h. po zainfekowaniu poczujesz drętwienie kończyn i okolicy zakażonej, dalszy wzrost temperatury (39-40,5⁰C), utracisz kontrolę nad skurczami mięśni
- Po 11 h. przyzwyczaj się do myśli, że prawdopodobnie już niedługo twoją ulubioną potrawą będą świeże flaczki – doświadczysz paraliżu dolnej połowy ciała, odrętwienia oraz spowolnionej akcji serca. To ostatni moment, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. A raczej, wziąć do ręki broń.
- 16 h. po zainfekowaniu – śpiączka
- Po 20 h. umierasz. A potem wstajesz – ok. 23 h. po feralnej akcji z pogryzieniem.
Gratulacje. Właśnie zasiliłeś szeregi zombie. Żyć, nie umierać!