Koniec świata na koniec roku – część 2. Seriale apokaliptyczne 2015: You, Me & the Apocalypse

 Jeśli znudziła wam się apokalipsa zombie, to co powiedzie na koniec świata w stylu old school? Stara, dobra asteroida nieuchronnie lecąca w kierunku Ziemi to też dobry przepis na zagładę ludzkości. I przy okazji – recepta na bardzo dobry serial!

Na You, Me & the Apocalypse natknęłam się przypadkiem. Nie czekałam na ten serial, nie planowałam oglądania. Ot tak – przeczytałam opis i uznałam, że to może być interesujące. Jednak nie spodziewałam się takiego klimatu i takiej szalonej jazdy!

 

Cały sezon jest retrospekcją, a każdy odcinek zaczyna się tak samo: za minutę kometa uderzy w Ziemię. Grupka dziwnych i absolutnie niepasujących do siebie ludzi siedzi w bunkrze pod jednym z angielskich miasteczek. Jak do tego doszło? Kim oni wszyscy są? Co ich łączy? Tego wszystkiego dowiadujemy się z 10 odcinów z których złożony jest 1 sezon.
Serial ma kilka wątków, dziejących się w zupełnie innych zakątkach świata. Mamy nudnego i do bólu systematycznego Jemie’go, który musi jakoś poradzić sobie nie tylko z wiadomością, że za miesiąc Ziemia zamieni się w pustkowie, ale też z szokującą prawdą na temat swojego pochodzenia. Skoro świat i tak się kończy, postanawia dowiedzieć się czegoś o swoich biologicznych rodzicach oraz odnaleźć w końcu zaginioną żonę. Dodatkowo, Jamie ma cudownego sidekicka Dave’a oraz przesympatyczną mamuśkę. To trio stanowi naprawdę dostateczny powód, dla którego warto zerknąć na You, Me & the Apocalypse. Oprócz nich, śledzimy także losy Rhondy – bibliotekarki oskarżonej o zhakowanie rządowych komputerów i cyber-terroryzm, która w więzieniu poznaje „uroczą” neonazistkę (sic!) z którą przypadkowo wchodzi w dziwaczny alians i Scottiego – dzięki któremu możemy obserwować sztab naukowców i wojskowych próbujących zapobiec katastrofie. No i wreszcie – wątek religijny, czyli przygody księdza Jude’a, pracującego dla Watykanu na stanowisku adwokata diabła oraz jego asystentki – niewinnej ale pełnej temperamentu zakonnicy Celine.
Ksiądz Jude jest czarującym człowiekiem, prawda?
Niewątpliwie mocnym punktem serialu jest właśnie wielowątkowość i uchwycenie kilku perspektyw z jakich obserwujemy rozwój wydarzeń. Oczekiwanie na koniec świata można różnie wykorzystać – próbując ratować siebie, wszystkich, spełniając marzenia, na których realizacje nie mieliśmy odwagi lub za wszelką cenę dążąc do ponownego spotkania z rodziną.
Być może opis powyższy brzmi dość poważnie. Bo i tematyka faktycznie sprzyja zrobieniu poruszającego i pełnego napięcia serialu. Jednak You, Me & the Apocalypse doskonale wymyka się schematom i wyskakuje ni stąd, ni zowąd z motywem mesjańskim! Przy okazji dowiadujemy się, że Bóg jest przesympatyczną staruszką…
YM&tA to serial produkcji brytyjsko-amerykańskiej, ale to właśnie brytyjskość wysuwa się na plan pierwszy, bo znajdziemy w nim trochę absurdu, humor i całkowicie przewrotne potraktowanie tematu. Nie chcę niczego spoilerować, powiem więc tylko, że zakończenie sezonu jest w rodzaju takich, po których siedzicie przez minutę bez ruchu, po czym zaczynacie obijać się o losowe przedmioty w pokoju i krzyczeć „cooooooooo?!”
Rok 2015 zbliża się ku końcowi i niestety bardzo wątpię, że zdążycie z serialem do wybicia godziny 12, ale jest to pozycja, którą w Nowym Roku zdecydowanie warto sprawdzić!
A wszystkim zaglądającym na bloga życzę jak najmniej frustracji w związku z podsumowaniem roku, wybraniem odpowiedniej kreacji, czy też zdecydowaniem czy w ogóle mamy ochotę gdziekolwiek dziś wychodzić.
Do zobaczenia w 2016!