Huknęło na cały świat. Netflix robi Wiedźmina! Kto powinien zagrać główną rolę (oprócz, co oczywiste, Idrisa Elby)? Pięciu badassów o złotym sercu wybranych dla rozpalenia waszej wyobraźni!
Wczoraj cały geekowski świat żył jednym tematem – Netflix postanowił wyprzedzić wydarzenia i zawczasu zarezerwował sobie schedę po odchodzącej wkrótce Grze o Tron. Sięgając po naszego, ale już przecież nie tak swojskiego (bo znanego na całym świecie!) Wiedźmina. Internet huczy od spekulacji, co 5 minut w sieci pojawia się nowy wpis z zestawieniem aktorów, którzy mają szansę na angaż do roli Geralta.
A co mi tam, pomyślałam. Dołożę swoją cegiełkę! Co prawda nie nazwałabym tego spekulacją, a raczej autorskim, luźnym zestawieniem aktorów, którzy według mnie całkiem nieźle nadawaliby się do głównej roli. Żałuję przy tym, że nie ogarniam fotoszopa na tyle, by każdemu z kandydatów zarzucić na głowę geraltową fryzurę. Liczę więc na waszą wyobraźnię.
Pięciu aktorów, którzy mogliby zagrać Geralta:
NIKOLAJ COSTER-WALDAU
Jeśli Nikolaj zechciałby ekspresowo zrzucić z siebie łatkę Lannistera, która w przeciwnym razie przylgnie do niego na lata, to zdecydowanie powinien wybrać się na casting do Wiedźmina.
ANTONY STARR
Jako Lucas Hood, niespotykany wręcz badass i outsider z sercem po właściwej stronie, ochraniał Banshee przed złem. Może pora na ubicie kilku potworów? Antony zasługuje na jakąś dobrą rolę – a Geralt byłby z niego całkiem niezły!
CHARLIE HUNNAM
Charlie świetnie radzi sobie z rolami twardzieli o wrażliwej duszy. Przesiadka z Harleya na Płotkę dodałaby mu uroku!
TRAVIS FIMMEL
Travisa w miarę łatwo wyobrazić sobie w tej roli, bo jako wiking pokazał nie raz że mieczem machać potrafi. O ile nie przeszarżowałby tej roli (jak mu się to zdarzało w przypadku Ragnara), to byłby to bardzo ciekawy casting.
TOM ELLIS
Jeśli cokolwiek jest w stanie skłonić mnie do obejrzenia Lucyfera, to jest to właśnie ta twarz. Dziwna rzecz. Właśnie sobie uświadomiłam, że większość facetów, na których widok włącza mi się tumblrowa odmiana fangirlingu, nosi imię Tom. Czy to zaburzenie ma jakąś nazwę? Bo mam ochotę nadać nową definicję terminowi „tomizm” (która z filozofią niewiele ma wspólnego). A tak wracając do tematu – Tomasz ma ten surowy, a jednocześnie miękki rys, który uczyniłby go całkiem dobrym Geraltem.
BONUS
ANSON MOUNT
Muszę przyznać, że nie znam gościa, ale jego nazwisko przewija się w rozmowach na temat roli Geralta, zwłaszcza w anglojęzycznym Internecie. Kiedy sobie go wygooglowałam, zaczęłam rozumieć, dlaczego. Sami zobaczcie. Angażując Ansona twórcy na pewno zaoszczędziliby sporo na charakteryzacji.
Na zakończenie małe oświadczenie. Otóż, mimo że facepalmy, które robiłam przy oglądaniu polskiego Wiedźmina palą moje czoło do dzisiaj, nie zmienia to faktu, że Michał Żebrowski Geraltem był, moim zdaniem, znakomitym. Rzekłam.
Liczę na to, że w komentarzach zasypiecie mnie swoimi typami – kto powinien zagrać Geralta? Piszcie!