O serialu z Lokim w roli głównej nie wiemy jak na razie nic. Mamy więc sporo czasu na dywagacje, w którą stronę to wszystko pójdzie. W artykule zastanawiam się, czy twórcy zaczerpną z komiksu “Loki: Agent of Asgard” i przy okazji przekonuję, dlaczego samej postaci wyszłoby to na dobre.
Serial o Lokim został jakiś czas temu oficjalnie potwierdzony, ku uciesze fanów i mojej absolutnej euforii. Z pewnością wszyscy wyznawcy boga psot zastanawiają się, jak twórcy “ugryzą” jego historię. Biorąc pod uwagę fakt, że obecnie Loki w MCU nie żyje, można wysnuć logiczny wniosek, że zobaczymy jakiś wycinek jego życia sprzed Ragnaroku. Tylko jaki? A może Disney planuje oderwanie serialowych opowiadań od wydarzeń w filmach? Cóż, być może już niedługo dowiemy się czegoś więcej. Na razie możemy trochę podywagować.
Loki: TV Series – opcje osadzenia historii w czasie
OK, kiedy więc może rozgrywać się akcja serialu o Lokim? Cóż, według mnie opcji jest kilka. Twórcy serialu mogą:
- Przedstawić jakąś fabułę sprzed Ragnaroku
- Pójść w stronę alternatywnych światów i stworzyć nową historię Lokiego bez oglądania się na wydarzenia z MCU
- Wyjawić nam, że Loki jednak nie zginął w Infinity War i pokazać nam jego dalsze losy
Pierwsza opcja jest chyba najmniej prawdopodobna i najtrudniejsza do zrealizowania. Oczywiście, ja i wielu miłośników Trickstera obejrzy serial i tak, ale reszcie będzie ciężko wkręcić się w historię postaci, której koniec widzieli na dużym ekranie (Z tego powodu nieco się dziwię, że drugim serialem Marvela na Disney+ ma być serial o Scarlett Witch i Visionie. Jeśli ludzie z Disneya mają koncepcję pt. “pokażmy widzom historie postaci, których zabił Thanos”, to moim zdaniem nie jest to dobra koncepcja).
Pokazanie losów Lokiego z czasów pomiędzy pierwszym Thorem a The Avengers byłoby stratą czasu – bo przecież doskonale byśmy wiedzieli, do czego doprowadzą jego przygody z Chitauri i Thanosem. Serial o Lokim, który dzieje się przed historią opowiedzianą w Thorze? Bardzo chętnie! Biorę w ciemno, zwłaszcza, że animowany film Thor: Tales of Asgard z tego co pamiętam, bardzo przypadł mi do gustu. Dla twórców byłoby to jednakże bardzo kosztowne. Nie wyobrażam sobie bowiem, że w tak osadzonej historii nie byłoby Thora, Odyna, Frigg czy reszty asgardzkiej ekipy. Nie mówiąc już o samym Asgardzie z bardzo kosztownym CGI.
Dla sukcesu przedsięwzięcia byłoby lepiej, gdyby Loki jednak przetrwał ostatnie spotkanie z Thanosem. Przeżycie Lokiego byłoby dobre dla serialu również dlatego, że twórcy mogliby zaczerpnąć z bardzo niezłego materiału źródłowego, jakim była seria komiksowa z 2014 roku Loki: Agent of Asgard. Naturalnie, najwięcej swobody ekipa stojąca za serialem dla Disney+ miałaby zapominając o wszystkim, co wydarzyło się w Marvel Cinematic Universe, i tworząc zupełnie alternatywną opowieść. W tym przypadku także mogliby wykorzystać motywy komiksowe.
Loki: Agent of Asgard – dlaczego to doskonały materiał źródłowy pod serial o Lokim?
Loki Toma Hiddlestona, ze swoim zniewalającym wyglądem oraz tragicznym backstory był czymś zupełnie nowym dla Marvela (w sensie – komiksów). Po potężnym wybuchu popularności młodszego brata Thora, wydawnictwo nie tylko zdecydowało się na regularną serię z Lokim w roli głównej, ale też przywróciło mu tricksterską ambiwalencję, której nieco brakowało oryginalnej postaci stworzonej na początku lat ’60 przez Stana Lee i Jacka Kirby’iego. Co więcej, scenarzysta komiksu Loki: Agent of Asgard Al Ewing, przyznał swego czasu, że w jego zamyśle Loki ma być biseksualny, a jego status płciowy – płynny (ang. gender-fluid).
Loki w Agent of Asgard jest młodym, atrakcyjnym mężczyzną, ale – w zależności od nastroju – bywa także kobietą. Wynajmuje luksusowy apartament na Manhattanie i tym razem pragnie naprawdę tworzyć swoją historię od nowa, wyzwolić się od odwiecznie przypisywanej mu roli boga zła.
To, co w tym komiksie ciekawe, to zupełnie nowy ład, który panuje w Asgardzie i który pozwala Lokiemu na zmianę – pod nieobecność Odyna, kraina bogów jest rządzona przez Gaeę, Freyę i Idunn, nazwane Wszechmatkami (a swoje królestwo mianowały Asgardią). Loki zaczyna wykonywać na Ziemi misje dla bogiń, te natomiast w zamian obiecują wymazać z asgardzkich annałów wszystkie jego stare zbrodnie. Fabuła komplikuje się, kiedy na scenę wkracza Loki z przyszłości – Loki, któremu nie udało się porzucić miana boga zła. Okazuje się tym samym, że głównym antagonistą bohatera komiksu jest on sam.
Głównym problemem poruszanym w serii jest walka Lokiego o bycie sobą, czyli jednostką, której nie da się skategoryzować ani wpisać w schemat. Stary Loki jest uosobieniem takiego wizerunku boga, który w komiksach dominował przez lata i do którego przyzwyczaili się nie tylko wszyscy mieszkańcy Asgardu, ale też – czytelnicy.
Nowy Loki chce pozostać bogiem psot, balansować na granicy dobra i zła, nigdy nie wybierając żadnej z tych opcji.
Płynny gender i tricksterska tożsamość – dlaczego Disney powinien zaczerpnąć z komiksu?
Jak jednak rysuje się w takim razie tożsamość Lokiego, której tak zaciekle broni w tej serii komiksowej? Młody Loki swobodnie lawiruje między męskością i kobiecością,
a nawet zwierzęcością. Potrafi zmieniać swoją cielesną formę, jednak nie na zasadzie iluzji, a raczej dzięki swoistej właściwości, jaką jest płynność.
Loki podkreśla, że może zmienić się tylko w to, czym jest: I can turn into antything, as long as it’s me.
Gdyby twórcy serialu poszli w tę stronę, byłaby to naprawdę spora, ale jakże fascynująca zmiana w koncepcji postaci granej przez Toma Hiddlestona. Do tej pory Loki jedynie się kamuflował, używał magii i iluzji. W komiksie Loki: Agent of Asgard nie musi tego robić. Płynność tożsamości oznacza bowiem brak posiadania jej w stałej i ukształtowanej formie. Nie mamy tu więc do czynienia z nakładaniem na swoje ciało iluzji, czy maski, ani nawet z odgrywaniem jakiejś roli. Odgrywanie sugeruje udawanie, przebieranie, fałsz – Loki jednak nie pożycza już swoich masek, te maski od początku należą do niego – jego natura opiera się na braku ukonstytuowanego i stałego ja. W tym kontekście Loki nie jest więc ani mężczyzną, ani kobietą, jest sobą – tricksterem.
Trickster nie pragnie stałości i poczucia substancjalności – nawet tej pozornej. Loki funkcjonuje w tej historii poza porządkiem społecznym właśnie z tego powodu – nie ma ochoty się podporządkować. Zadowala się chaosem, który go definiuje.
Serial o Lokim – co nowego może dodać do historii postaci, którą tak dobrze znamy?
Zdaje sobie sprawę z tego, że niewiele napisałam o samej fabule komiksu – jeśli jesteście ciekawi, zachęcam do przeczytania, bo to naprawdę fajna i dość angażująca intelektualnie historia. Mam jednak nadzieję, że chociaż trochę zarysowałam, dlaczego Loki: Agent of Asgard nadaje się na materiał źródłowy dla serialu.
Loki jako postać, którą znamy z MCU przeszła bardzo długą drogę: od niezrozumianego i skrzywdzonego księcia, poprzez boga zła z pierwszych Avengersów, Trickstera z The Dark World i postać pozytywną w Ragnaroku i Infinity War. Loki skończył jako good guy. A bycie dobrym tak naprawdę przekreśla bycie wiecznie niezdecydowanym tricksterem. Gdybym miała filozofować, napisałabym, że to była właśnie główna przyczyna, przez którą musieliśmy pożegnać Lokiego. W momencie, w którym ostatecznie wybrał stronę swojego brata (a więc stronę dobra) utracił swoją ambiwalencję i tożsamość. W serialu Loki miałby okazję znów wejść w rolę trickstera, który walczyłby o to, by nie ulec komfortowej wizji robienia tego, czego wszyscy od niego oczekują.
Loki w Agent of Asgard doskonale rozumie, że jego bunt i łamanie porządku było w istocie działaniem w ramach odwiecznego, boskiego ładu, ładu w ramach którego skazany był na porażkę. Postanawia wyrwać się z tego schematu i być tylko i wyłącznie sobą, co w przypadku Lokiego oznacza bycie formą nieokreśloną, z której jedynie na chwile wyłaniać się mogą jakieś konkretne wizerunki prezentowane światu.
Jego zmiennokształtność przestała być, jak w starszych komiksach – cechą oszusta, który udaje i przybiera maski, kryjąc swoje prawdziwe „ja”. Zmiennokształtność Lokiego z Agent of Asgard pokazuje nie fałsz, a prawdę. Prawdę o tym, że w przypadku marvelowskiego trickstera nie istnieje żadne „prawdziwe ja”. Każda forma i każde wcielenie Lokiego składa się na jego tożsamość – epizodyczną i kolażową.
Nie wiem jak Wy, ale ja marzę, by właśnie takiego Lokiego zobaczyć w serialu.
A jakie Wy, Drodzy Czytelnicy, macie oczekiwania wobec pomysłu Disney+? Dajcie znać w komentarzach!
Jeśli interesuje Was temat archetypu trickstera, wpadnijcie także tutaj: