Serialkon 2015

Serialkon 2015 – mini relacja ze spotkania klubu anonimowych serialoholików

Serialkon to impreza jedyna w swoim rodzaju. Dwudniowy konwent poświęcony tylko serialom, od 2 lat odbywający się w Krakowie, zdobywa (zasłużenie) coraz większą popularność wśród fanów popkultury.

Ponieważ moja serialowa choroba postępuje i nic nie wskazuje na to, by miała odpuścić, musiałam pojawić się w tym roku na Rajskiej (to ulica, przy której znajduje się Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie – piękna nazwa, adekwatna zwłaszcza, kiedy siedzi się tam przed sesją i zakuwa historię literatury staropolskiej).
Dwa uczucia, które towarzyszą każdemu konwentowiczowi, to radość i niedosyt. Radość z możliwości przebywania wśród ludzi, którzy nie patrzą na nas dziwnie, kiedy w sposób bardzo ekspresyjny pokazujemy nasz zachwyt ostatnim sezonem Hannibala, lub nucimy piosenki z Galavanta. Niedosyt, bo nawet siedząc na prelekcjach bez przerwy – od początku do końca dnia – nie jesteśmy w stanie być na wszystkich interesujących i wartych uwagi wydarzeniach konwentu. O ile nie mamy w zanadrzu Zmieniacza Czasu Hermiony G. lub TARDIS, zawsze coś stracimy. Jednak organizatorzy Serialkonu koją nieco ten ból – na youtubowym kanale Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie możemy obejrzeć panele dyskusyjne tegorocznej edycji konwentu! Innymi słowy – nie wszystko stracone. Jeśli nie daliście rady być – zajrzyjcie właśnie tam.
Ogromnym plusem Serialkonu jest doskonałe wyważenie akademickiego charakteru niektórych prelekcji i fanowskiej radości z mówienia o swoich pasjach.Kompetencja i wiedza prelegentów była widoczna od pierwszych minut każdego punktu programu, który udało mi się zaliczyć. To dobrze, że organizatorzy tak dbają o merytoryczność. O serialach można mówić bardzo mądre rzeczy. A mądre, w przypadku Serialkonu, równa się ciekawe. Rozmiar konwentu jest idealny, by utrzymywać wysoką jakość prelekcji. Choć mam nadzieję na dalszy jego rozwój, uważam, że właśnie kameralność jest jego ogromną zaletą.
Akademickie przyzwyczajenia zostały ze mną w postaci kompulsywnego robienia notatek na najciekawszych prelekcjach. Zaowocowało to kilkoma niezłymi inspiracjami na przyszłe wpisy. Największą radość sprawiły mi oczywiście zombiacze prelekcje, w tym o Zombie w kulturze (prowadzący: Mikołaj Marcela) , oraz o Inności w serialu The Walking Dead(prowadzący: Maciej Smółka). Marcela bardzo sprawnie przeprowadził nas przez historię kina umoczonego w krwi i kawałkach mózgu (wow, hardcore!) i trafnie wskazał tropy, którymi należy podążać biorąc się za analizę figury żywego trupa w kulturze. Przy okazji rzucił kilkoma tytułami, które dopisałam do mojej listy Must see. Świetnym, w moim przekonaniu, uzupełnieniem wystąpienia Mikołaja Marceli (btw:  Jest on autorem jednej z najnowszych zombiaczych książek na polskim rynku wydawniczym – Niemartwi. Ciała wasze jak chleb. Występ autora na Serialkonie utwierdził mnie w przekonaniu, że warto tę pozycję sprawdzić) była prelekcja na temat Inności w TWD. Maciej Smółka udowodnił, że Innymi w serialu są nie tylko zombie, ale też kobiety, chorzy, czy bohaterowie posiadający inny kolor skóry. Analiza The Walking Dead poprzez antropologiczne kategorie inności owocuje zupełnie innym spojrzeniem na ten niezwykle popularny show. Aż chciałoby się przepisać w tym miejscu wszystkie notatki, by udowodnić Wam, jak ciekawa była to prezentacja.  Uważam, że byłoby to jednak niesprawiedliwe wobec prelegenta. Tak czy inaczej, temat jest na tyle ciekawy i rozległy, że na pewno kiedyś poruszę go w ramach bloga.
Oprócz siedzenia na prelekcjach i wchłaniania w siebie inspirującej atmosfery, postanowiłam wziąć udział w konkursie o The Walking Dead (jakżeby inaczej!). Konkursy na konwentach to naprawdę świetna zabawa i doskonała okazja do poznania nowych ludzi, których poziom radosnego fanienia (bardziej neutralnej płciowo odmiany fangirlingu) jest podobny do naszego. Nie owijając w bawełnę – moja drużyna wygrała, dzięki czemu przyjechałam do domu obładowana nagrodami, wśród których znalazła się między innymi wspomniana już przeze mnie książka Niemartwi… oraz mała figurka Daryla Dixona (teraz oficjalnie jestem gotowa na apokalipsę zombie). Propsy dla Kasi i Jadzi, czyli moich towarzyszek w walce o tytuł największego TheWalkingDeadowego geeka. Gratuluję także prowadzącej konkurs Agnieszce Jędrzejczyk – kreatywności, staranności i dbałości z jaką tę zabawę przygotowała.
Łupy z Serialkonu.

 

Chciałabym, żeby przyszłe edycje Serialkonu zachowały wysoką jakość programową. Ale o to, mam wrażenie, mogę być spokojna. W Krakowie jest mnóstwo mądrych ludzi, którzy swoje popkulturowe zainteresowania przenoszą na grunt akademicki i odwrotnie – akademickie wzorce przenoszą na płaszczyznę mówienia o popkulturze. Oczywiście nie chodzi o to, by Serialkon dążył do bycia konferencją naukową, ale by pokazywał (zwłaszcza niedowiarkom), że we współczesnych serialach jest więcej, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Że kiedy się bliżej przyjrzymy, możemy w nich znaleźć dokładnie takie same tropy i kategorie, które widzimy w kulturze „wysokiej”. Ale nie myślcie sobie, że Serialkon to taka poważna impreza. Na całe szczęście zdarzyły się na nim prelekcje typowo fanowskie. Cudownym przykładem było sobotnie radosne śledzenie popkulturowych easter eggów w serialu Supernatural(Supernaturalowy flirt z popkulturą, prowadząca: Magda „Cathia” Kozłowska). Ten mix entuzjazmu i wiedzy, który dzielą ze sobą prelegenci i uczestnicy jest tym, co w konwentach absolutnie najlepsze.