Tumblr Awakens, czyli fandomowe spojrzenie na nowe Star Wars

O tym, jak wygląda tumblr miesiąc po premierze Przebudzenia Mocy i czy Kylo Ren zrzuci Lokiego z fandomowego ołtarza uwielbienia.

Wczoraj minął miesiąc od polskiej premiery Przebudzenia Mocy. Z tej okazji postanowiłam odwiedzić fandomową Gwiazdę Śmierci, by sprawdzić, jak wygląda recepcja najnowszej części sagi. Oczywiście, mam tu na myśli skarbnice szalonych wizji i dzikich fantazji – tumblr. Wpisałam więc w wyszukiwarkę tag „Star Wars the Force Awakens” i scrollowałam, scrollowałam, scrollowałam…

 

[Uwaga wstępna: tumblr jest specyficznym miejscem. Zamiast rzeczowej dyskusji i poważnych interpretacji (choć takie też się zdarzają) kwitnie tam raczej fangirling. A fangirling jest taką bardziej emocjonalną, entuzjastyczną i zwykle niepoprawną politycznie formą umiłowania danego dzieła/postaci.]
Fani wybierają króla. 
 
Obecnie mamy do czynienia z tworzeniem się fanonu. Miesiąc, jaki minął od poznania nowych bohaterów Gwiezdnych Wojen fani spędzili na przerzucaniu się teoriami, wyobrażeniami i przemyśleniami. Jak to zwykle bywa, wszelkie niedopowiedzenia w kanonie muszą być błyskawicznie wypełnione treścią. Dotyczy to zwłaszcza relacji między bohaterami.
Co jest ciekawe, fandom Przebudzenia Mocy niekoniecznie musi łączyć się z całym wielkim i szacownym fandomem Gwiezdnych Wojen. Ten rozdział jest według mnie dość dobrze widoczny na tumblr. Po pierwsze sposób fanienia zmienił się nieco od pojawienia się klasycznej trylogii. Po drugie – jest pewnie dość duża grupa młodych widzów, którzy swoją przygodę ze Star Wars zaczęli od Przebudzenia Mocy.
 
Tumblrowa społeczność lubi być przewrotna i zazwyczaj ma gdzieś sympatie, jakie próbuje jej narzucić marketingowa machina danego dzieła. To, jak rozkłada się miłość użytkowników tej platformy blogowej nieraz jest zaskakujące. Tak było w przypadku marvelowskiego superhitu The Avengers, gdzie mając do wyboru kilka pięknych, sympatycznych i szlachetnych postaci, tumblr zakochał się – na przekór wszystkim –
w złoczyńcy.
 
Ah, ci niegrzeczni chłopcy! Co łączy Lokiego i Kylo Rena (oprócz kruczoczarnej fryzury)?
Ale Lokiemu i jego niekwestionowanej władzy na tumblrze zagraża nowy czarnowłosy łotr. Fanfiki, fanarty i ogólnie – tematy związane z Kylo Renem dominowały na dashboardzie podczas mojej wycieczki śladami tagu „the force awakens”. I szczerze mówiąc, jego fenomen w ogóle mnie nie dziwi. Będąc dość dobrze obeznana z Loki’s  Army widzę u Kylo Rena dokładnie te same cechy, które podsycają wyobraźnię wszystkich fanek boga psot. Analogie są tu widoczne na pierwszy rzut oka.
Fani są bezlitośni dla villainów.  Oni próbują być groźni, a my widzimy, że są po prostu smutni.
Rozmiłowani w unicestwianiu całych planet Kylo i Loki mają tego pecha, że ich rodziny jak na złość i z totalnie niezrozumiałych dla nich powodów nie pochwalają ich wielkich i mrocznych ambicji. Figurą wielce niewygodną dla obu jest ojciec, którego dla spokoju ducha postanawiają się pozbyć. Cały czas się miotają miedzy byciem totalnym badassem, a niepewnym siebie i skrzywdzonym dzieckiem.
Tak,  już w recenzji Przebudzenia Mocy zaznaczyłam analogię między Benem Solo a młodszym synem Odyna. Ale będę się tego trzymać, bo – zwłaszcza w stosunku fanów do obu tych postaci, po prostu nie można tego nie zauważyć.
 
Doskonały materiał fanfikowy, czyli idziemy do łóżka z Kylo Renem! 
Kylo Ren ma potężny potencjał na bycie bohaterem wszelkiej maści fanfików. Posiada bowiem cechy, które każdy fanfikowiec uwielbia eksploatować w swoich opowiadaniach. Cechy często dość przeciwstawne. Bo z jednej strony mamy władczego i bezwzględnego złoczyńce (idealny materiał na ostre, sadomasochistyczne fanfiction), z drugiej – wrażliwego, nieśmiałego chłopca, najprawdopodobniej prawiczka, którego można głaskać i szeptać mu do ucha, że wszystko będzie dobrze. Dokładnie tę samą ambiwalencję zauważyć można w Lokim.
 
Geeks love geeks! Kylo Ren jak fanboy.
 
Najbardziej adekwatny gif obrazujący fanboizm Kylo Rena.
Pewną specyficznym przymiotem, ukochanym przez społeczność tumblra, jest bycie nieco akward, czyli bycie dziwnym, nieprzystającym do ogółu, wycofanym i wzbudzającym konsternacje swoim zachowaniem. A jeśli dodamy do tego nerdowatość, entuzjazm jest jeszcze większy. Innymi słowy – fani lubią postacie, które przypominają nieco ich samych. Loki, z książką w dłoniach, z oryginalną, androgyniczną urodą tak odstającą od asgardzkich standardów jest na pewno bliższy geekom, niż idealnie męski, uwielbiany przez wszystkich Thor. A teraz porównajcie Hana Solo i Kylo Rena i powiedzcie mi, który z nich jest bardziej akward?
Oczywiście nie można tu zapominać o dość ważnym szczególe, a mianowicie: Kylo sam jest fanem. Z obsesją na punkcie dziedzictwa Vadera, ze swoją maską tak wyraźnie odwołującą się do image’u dziadka, z tym mieczem świetlnym w który włożył całe swoje serce, ale nieco mu nie wyszedł, Kylo Ren jest idealnym przykładem fanboya. I jest to tak samo żałosne, jak i w pewnym stopniu ujmujące.
Oh, jaki on słodki! Jak fandom radzi sobie z moralną ambiwalencją?
Nie sposób jednak po prostu zignorować faktu, że czarny charakter Przebudzenia Mocy jest…no, czarnym charakterem. Czyli robi rzeczy straszne i złe. W takich przypadkach, by nieco zagłuszyć ten dysonans między sympatią dla postaci a świadomością moralnej wtopy, fani wynaleźli doskonałą kategorię rozładowującą to napięcie. Jest nią kategoria cuteness, czyli słodkość.
 
No bo przecież Kylo to taki słodziak!
Bohater postępuje źle? Zróbmy z niego nieporadne stworzenie, które po prostu do końca  nie rozumie konsekwencji swoich działań – zupełnie jak mały kotek, który zdarł całą tapetę w salonie podczas naszej nieobecności. Takie traktowanie postaci widać zazwyczaj w fanartach (swego czasu naczelnym słodziakiem był właśnie Loki). Czytałam kiedyś artykuł o tym, jak niewielka granica dzieli słodkość od potworności. I tu mamy doskonałe potwierdzenie tej tezy.
Co zamienne, przeglądając tumblra nie spotkałam się z negatywną opinią na temat Kylo Rena. Jest to o tyle zaskakujące, że dawno nie mieliśmy do czynienia z postacią budzącą tak sprzeczne opinie i emocje. Przecież jest wielka masa ludzi, którzy uważają go za największe rozczarowanie nowej odsłony Gwiezdnych Wojen. Najwyraźniej hejt nie ma w tumblrowej społeczności fanowskiej takiej mocy jak entuzjastyczne uwielbienie.
Pairingi czyli największe hobby fandomu. 
 

Uczciwie trzeba powiedzieć, że pomiędzy jedną fantazją na temat villaina a kolejną, fani zajmują się głównie pairingami, z których chyba najpopularniejszym jest Stormpilot, czyli miłosne połączenie Poe Damerona z Finnem. Dość popularny jest także Rylo (czyli ship Rey/Kylo), Rey/Finn oraz nieco sadomasochistyczny Kylux (wiązanie Kylo z generałem Huxem). Pairingi w fandomie to jednak materiał na osobny, rozległy temat. Zostańmy więc przy Kylo Renie.

Soft Kylux
Nie mam pojęcia, jak dalej potoczy się historia, którą rozpoczął Abrams w Przebudzeniu Mocy. Jedno jest pewne – fani pokochali nowe postaci i z przyjemnością spędzą długie miesiące do kolejnej części sagi tworząc tysiące historii, które mogłyby się wydarzyć (choć pewnie się nie wydarzą). Szaleństwo na punkcie Kylo Rena wcale nie dziwi, zwłaszcza w kontekście wcześniejszej Loki-manii. Zastanawiam się, co będzie w 2017 roku, kiedy fandom w końcu dostanie nowego Lokiego w III części Thora oraz nowego Kylo w VIII części Star Wars. Liczę na wspólne występy w fanowskiej twórczości. Bo w końcu czemu nie? Wyobraźnia fana jest nieograniczona!