Floki – jeden z najważniejszych i najbardziej fascynujących bohaterów Wikingów. Ci, którzy znają mitologię nordycką z łatwością zauważą analogie między nim a Lokim – skandynawskim bogiem ognia (znanym obecnie bardziej jako bóg psot i kłamstw – głównie za sprawą popkulturowego wizerunku Lokiego w Marvel Comics). Ilu faktycznie podobieństw możemy doszukać się w tych postaciach? Czy Floki to tak naprawdę Loki?
Edit: 19.01.2018 [Dwie uwagi wstępne: Po pierwsze: wpis zawiera spoilery z sezonów do połowy IV. Po drugie: autorka niniejszego wpisu cały czas czeka, aż druga połowa IV sezonu pojawi się na Netflixie. W związku z tym artykuł nie zawiera najnowszych twistów i nie jest na bieżąco z analizą postaci.
Edit: 09.06.2020 [link do odcinka o Tricksterach w popkulturze]
Wikingowie od początku, poza pokazywaniem losów głównych postaci, poruszali wątki tajemnicze, operując symbolami i mieszając mitologię chrześcijańską z nordycką. Taki kierunek dodaje serii wymiaru, jakiego na pewno nie miałyby odcinki będące jedynie kroniką wypadków historycznych. Zwłaszcza zderzenie dwóch religii wydaje się interesujące, bo serial niejednokrotnie pokazywał, że barbarzyństwo i cywilizację dzieli bardzo cienka linia. Linia która, jak doskonale wiemy, w końcu się zatarła, co pozwoliło na zmieszanie się dwóch wiar i stworzenie tradycji żywych po dzień dzisiejszy.
Przykład? W czwartym odcinku IV sezonu zarówno Wikingowie, jak i Chrześcijanie mają swoje święto. Ten sam czas, różne sposoby świętowania. Co jednak znamienne, większego ducha Bożego Narodzenia znajdujemy w ozdobionej jemiołą i świerkowymi gałązkami sali biesiadnej Rangara, a nie w sztywnej atmosferze wieczerzy w paryskim zamku.
Jul ma faktycznie bardzo dużo wspólnego ze zwyczajami Bożego Narodzenia. A cała historia opowiadana w serialu jest tak naprawdę ilustracją procesu mieszania się dwóch tradycji. Symbolem tego procesu jest oczywiście przyjaźń Ragnara z Athelstanem. Przyjaźń i przywiązanie, których nie przerwała nawet śmierć tego ostatniego. Odpowiedzialnym za nią jest Floki i na początku IV sezonu jesteśmy świadkami konsekwencji, jakie musi ponieść za morderstwo.
Mity a fabuła, czyli kto jest kim w Wikingach?
Każdy, kto choć trochę zna mitologię germańską (albo, w ostateczności, bardzo uważnie śledzi uniwersum filmowe Marvela) już podczas pierwszego sezonu zauważył pewne analogie między bohaterami serii a asgardzkimi bogami. Z resztą, serial daje nam od początku wyraźne wskazówki, na przykład odsłaniając przed nami legendę o pochodzeniu rodu Lothbroków. Ragnar jest przecież przedstawiany jako potomek samego Odyna, co symbolizują w serialu kruki, które zjawiają się zawsze w decydujących momentach życia naszego bohatera.
Marvel też korzysta z symboliki kruków, jako zwierząt kojarzonych z Odynem (Huginn i Muninn, dwa kruki, które wedle mitologii towarzyszyły Odynowi i przynosiły mu wieści). Nie wiem, czy pamiętacie, że pojawiły się nawet w The Avengers – w pierwszej scenie między Thorem i Lokim (i przy kilku innych okazjach w filmach o Thorze).
Jeśli więc skojarzymy Ragnara z samym Odynem, to oczywistym się stanie, kim w takim razie ma być w tej historii Floki. Tak właściwie twórcy nigdy się z tym nie kryli, dla niepoznaki dodając jedynie „F” na początku imienia. Od I sezonu Wikingów Flokiego z Lokim łączyło całkiem sporo, jednak na początku działało to na zasadzie luźnych skojarzeń. W IV sezonie analogia jest jednak ewidentna.
Trickster i majsterkowicz, czyli co łączy Lokiego z Flokim?
Floki jest outsiderem, mieszkającym poza miastem, pośród lasów. Loki również, ze względu na swoje pochodzenie, zawsze był trochę na uboczu asgardzkiej ferajny. Obaj wyraźnie odstają od reszty, obaj są jednak cenieni za swoje umiejętności.
Loki w mitologii służy bogom głównie do rozwiązywania spraw, których z różnych powodów sami rozwiązać nie mogą lub nie chcą. Floki także jest gościem od brudnej roboty. Ale też i od takiej, która jest Wikingom niezbędna – a jest nią oczywiście budowa drakkarów. Loki co prawda statków nie budował, ale miał na swoim koncie kilka innowacji, które przekazał bogom i ludziom. Na przykład, w legendach skandynawskich uznaje się go za wynalazcę sieci rybackiej. Rzeczy absolutnie niezbędnej do życia w rejonach, w których aż roi się od ryb.
Co prawda próżno szukać w Eddach jakiegoś dokładnego opisu wyglądu Lokiego, ale można się domyślać, że tak oryginalna osobowość musiała się czymś wyróżniać. I Floki także, na tle świetnie zbudowanych, potężnych Wikingów, prezentuje się co najmniej niepozornie. I dziwacznie. Od fryzury po sposób chodzenia – Floki wyraźnie nie przypomina innych bohaterów serialu.
Odpowiedni makijaż dodatkowo podkreśla charakter bohatera. Po pierwsze, nadaje mu jeszcze dziwniejszy, ale też demoniczny wyglądu, po drugie – jest odwołaniem do mitologicznej płciowej ambiwalencji, jaka wyróżnia niemal każdego trickstera. No bo przecież, żaden facet w serialu makijażu nie nosi, jest to wyraźna domena kobiet. I Flokiego.
Nie sposób mówić o Flokim, bez zwrócenia uwagi na jego charakter. Tricksterskość tego bohatera swoje apogeum miała chyba w końcówce II sezonu, kiedy na jaw, ku uciesze nas wszystkich, wyszła wielka intryga Flokiego przez pół sezonu udającego przed królem Horikiem chęć obalenia Ragnara. Oczywiście intryga miała swój spektakularny finał i Floki ostatecznie pokazał swoją lojalność wobec przyjaciela. Taki obrót sprawy nie powinien nas dziwić, jeśli uświadomimy sobie, że mimo wszystkich grzeszków na koncie Lokiego, ten nigdy jawnie nie sprzeciwił się Odynowi i nigdy z nim nie walczył.
Chociaż Marvel wpoił nam model, w którym Loki jest zbuntowanym synem Wszechojca, to oryginalnie był jego… bratem. Ściślej, bratem krwi. Przyjaźń Odyna z Lokim była silna i dlatego nasz dowcipniś mógł sobie na wiele pozwolić, będąc pewnym, że Odyn ostatecznie wybaczy mu wszystkie harce. Ale przeliczył się. Raz, kiedy faktycznie przegiął pałkę i doprowadził do śmierci umiłowanego przez Odyna, dobrego i pięknego młodzieńca. Brzmi znajomo?
Skoro Floki to Loki, to czy Athelstan jest…Baldrem?!
Śmierć Athelstana pod koniec III sezonu przywodzi na myśl śmierć Baldra. Nie tylko dlatego, że odpowiedzialnym za tę zbrodnię był Floki. Ale też dlatego, że ukochany przez Ragnara mnich ma pewne cechy, przybliżające go do tego boga.
Przede wszystkim zarówno Athelstan jak i Balder są łagodni, dobrzy i reprezentują inne wartości, niż te stereotypowo przypisywane gwałtownym ludom Północy. Wielu badaczy mitologii nordyckiej twierdzi, że mit o Baldrze ma duże naleciałości chrześcijańskie, a Baldra można utożsamić z samym Jezusem. Obaj bowiem, po swojej męczeńskiej śmierci mają powrócić do życia i panować nad odrodzonym się po apokalipsie światem.
Co ma z tym wspólnego Athelstan? A no na przykład to, że nasz rozdarty między pogaństwem a chrześcijaństwem mnich nosi symbolikę chrystusową na sobie – przecież bądź co bądź był (także) ukrzyżowany. Kiedy po swojej śmierci ukazuje się Ragnarowi (3 odcinek IV sezonu), obmywa mu nogi, dokładnie tak, jak Jezus swoim uczniom. Wypowiada przy tym trzykrotnie słowo „miłosierdzie”, które jest przecież esencją nowej wiary. Ragnar rozumie, co chce mu przekazać wizja – musi, po chrześcijańsku – przebaczyć Flokiemu jego zbrodnię. Zbrodnię, za którą ukarał go w iście mitologiczny sposób.
Zbrodnia, pościg, kara
Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, że Floki jest Lokim Wikingów, kara jaką zafundował mu Ragnar powinna je rozwiać. Wszystko w tym wątku zazębia się z mitologią – od motywu zabójstwa (zazdrość), poprzez pościg, aż po karę.
Floki ucieka przed sprawiedliwością, tak samo jak robił to Loki. Nieprzypadkowo ten pierwszy ukrywa się pod wodą, gdzie potem dostrzega go jeden z synów Ragnara. Gdyby bóg psot był uprzejmy pomóc naszemu bohaterowi w ucieczce, najpewniej zamieniłby go w… łososia. Tak, kiedy bogowie Asgardu ruszyli w pościg, Loki korzystając ze swoich umiejętności metamorfozy przybrał formę właśnie tej ryby. Nic mu to jednak nie dało, bowiem Thor złapał go za ogon, przy okazji go spłaszczając (i stąd właśnie według mitów, łososie mają taki, a nie inny kształt ogona!).
Loki został uwięziony, a Odyn wymyślił mu bardzo długotrwałą i bolesną karę. Naszego, jak to mówią Eddy, „Wszetecznego Asa” przykuto do skały, a nad głową zawieszono wielkiego węża, który sączył truciznę wprost na twarz Lokiego. Męka byłaby z pewnością większa, gdyby nie to, że ten oszust i okrutny żartowniś ma w sobie coś takiego, że kobiety za nim szaleją, niepomne na jego niezaprzeczalne wady. No, może trochę przesadziłam, bo mam na myśli konkretnie jedną. Sigyn, wierną żonę nordyckiego trickstera, która towarzyszyła mu trzymając nad jego głową misę, do której kapał wężowy jad.
W kontekście podobieństw między Lokim i Flokim, wcale nie dziwi fakt, że Ragnar zainspirował się właśnie tą mitologiczną karą. Co prawda nie był aż tak okrutny, by wykorzystać węża, ale kapiąca miarowo ze skał woda także może skutecznie doprowadzić do szału. Nie było chyba bardziej odwołującej się do mitologii sceny w Wikingach, niż ta ze spętanym Flokim i Helgą, która trzyma nad nim naczynie. Dodatkowo, twórcy wykorzystali motyw o którym w mitologii jest zaledwie wzmianka.
Otóż bogowie nie tylko skazali Lokiego na wieczne uwięzienie. Zabili też jego syna, którego jelita wykorzystali do związania skazańca. Nie sposób wyobrazić sobie czegoś bardziej okrutnego nie tylko dla samego Lokiego, ale i dla Sigyn, która mimo rozpaczy po stracie dziecka wiernie i odważnie stała przy boku męża. A przecież, jak pamiętamy z ostatnich odcinków, Helgę również spotyka tragedia. Niemal w tym samym czasie, z niewiadomych przyczyn umiera ich córka – Angrboda (nota bene, imię również ściśle związane z mitologicznym bogiem psot – Angrboda była olbrzymką, z którą Loki spłodził swoje potworne dzieci: Hel, Jormunganda i Fenrira).
A w sezonie V: Ragnarok!
Co jest grane? Czy postać Flokiego jest jedynie inspirowana asgardzki bogiem, czy może więcej – jest czystą inkarnacją samego Lokiego? I najważniejsze – co będzie dalej? Po uwięzieniu Lokiego, jedyne co czekało jeszcze bogów to Ragnarok. Miał się on z resztą zacząć po wyzwoleniu się trickstera z okowów. Czy przekładając to na Wikingów, czeka nas teraz wielka zemsta Flokiego na całej społeczności Kattegat i na samym Ragnarze? Trudno powiedzieć. Floki, jak można było zauważyć, wchodzi powoli w rolę wieszcza i szamana, czyli kogoś szczególnie powiązanego z bogami. Kogoś, kto jest jednocześnie posłańcem bogów i pośrednikiem między nimi a ludźmi. Nie muszę już chyba wspominać, że są to typowe cechy trickstera (w każdej mitologii świata)? Może więc Floki, zamiast wywołać zadymę, schowa się w cień i będzie przekazywał przepowiednie oraz boskie wiadomości? Cóż, przekonamy się.
Bardzo się cieszę, że twórcy Wikingów tak zgrabnie łączą historię Ragnara z mitami. To wielka przyjemność odnajdywać smaczki oraz ewidentne nawiązania. A sama mitologia nordycka jest jedną z moich najukochańszych. No i nie może przecież nikomu umknąć fakt, że jest ona absolutnym filarem fantastyki. A co za tym idzie ważnym elementem popkultury, chociażby ze względu na to, że nordycki bóg piorunów z Marvela biega sobie po Nowym Jorku i walczy z kosmitami. A od czasu do czasu także z Lokim.
PS. Miło mi, że dobrnąłeś/dobrnęłaś do końca tego długiego wpisu! Mam nadzieję, że Ci się podobał. Jeśli tak, będzie mi niezmiernie miło, jeśli będziesz zaglądać tu częściej i polubisz profil Wanny na Facebooku. Możesz to zrobić tutaj:
Znasz kogoś, kogo może zainteresować ten tekst? Podziel się nim w mediach społecznościowych! Przyciski znajdziesz pod spodem.